środa, 6 czerwca 2012

Rudy Vallée na odprężenie

Ostatnio pierwsze, co robię po powrocie z uczelni czy z pracy, to nastawienie playlisty z piosenkami Rudy'ego Vallée. Natrafiłam na jego muzykę zupełnie przypadkiem.

Zaczęło się od serii o Herkulesie Poirot - tej z Davidem Suchet w roli głównej. Każdy odcinek widziałam co najmniej dwa razy, a w niektórych przypadkach dobiłam nawet do dziesiątki. Prawdopodobnie wybrane sceny mogłabym równie dobrze sama odegrać w ramach przerywnika na imprezie - gdyby tylko ktoś chciał oglądać moje występy... Do rzeczy: w "Mieszkaniu na trzecim piętrze" jest scena, w której bohaterki siedzą na schodach i śpiewają "Life is just a bowl of cherries". Musiałam to sobie odnaleźć w internecie i okazało się, że w 31. roku był to hit listy przebojów - w wykonaniu Rudy'ego Vallée właśnie.



Tak tak. Niestety mam taki problem, że mogę się zafiksować na jedną piosenkę i ją męczyć tygodniami. W ramach pracy nad sobą kilka miesięcy temu zaczęłam włączać automatycznie generowane playlisty, żeby lepiej poznać twórczość wybranego muzyka. Lista Rudy'ego Vallee ma aż 31 piosenek (to dużo, biorąc pod uwagę fakt, że to niepopularne starocie). Ostatecznie Rudy kupił mnie swoim wykonaniem innego przeboju, który pokochałam odkąd go pierwszy raz usłyszałam w Downton Abbey (choć chyba wolę to żeńskie wykonanie z serialu, gdyby nie było w nim przerwy przewidzianej przez scenariusz).



Piosenka nagrana w 1929 roku, chociaż znana już wcześniej. Tutaj można sobie odsłuchać pierwsze wykonanie z 1916 roku (śpiewają George Robey i Violet Loraine).

Tak czy inaczej, nie rozstaję się z tymi piosenkami od kilku tygodni - dobre zwłaszcza na chwile relaksu.
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz